sobota, 23 lipca 2022

Zatrudnię profesjonalistę ds. tworzenia dziury w całym [nie musisz lubić pracy w młodym, dynamicznym zespole - wystarczy zmarnowany życiem duet]

Dzień 17

Zauważyłam, że miałam zapisany draft na dzień 16, składający się z całego jednego zdania. Nie ujrzy już światła dziennego, ale chyba mogę na tej podstawie stwierdzić, że stosowanie 2 days rule w tym wyzwaniu, to coś, czego zamierzam się trzymać (thanks Matt D'Avella). To chyba jednak nie ma większego sensu (doszukując się już w tym sensu, co jest zdecydowanie niełatwym zadaniem), żeby próbować zachować regularność dosłownie USYPIAJĄC.

Ciekawe jest też to, że ciągle powraca do mnie nurtująca kwestia tego dlaczego tu piszę oraz jak powinna wyglądać tego koncepcja. 

Myśląc o tym, kiedy dopiero chciałam zacząć pisać cokolwiek, chciałam napisać moje why już w pierwszym poście. I ja zdaję sobie sprawę, że jestem bardzo why person i powodów mogłabym się doszukiwać dosłownie wszędzie, to jednak unikałam tego chyba do jakiegoś dnia 15?

I ja jestem bardzo świadoma tego, że ja nie potrzebuję żadnego powodu.
Bo mogę. 
To jest wspaniały powód.
Dość niezwykły też, biorąc pod uwagę, że naprawdę mogę, a to dlatego, że żyję w tych czasach oraz mam dostępne przywileje, które mi to umożliwiają.

Ciekawe jest też dla mnie to, co decyduję z siebie wyrzucić. Mam wrażenie, jakbym chciała poszukać schematu, który mógłby być bezpieczny i stabliny (?). To jest uzupełnienie, które mi przyszło do głowy, ale nie, ten schemat nie mógłby być stabilny, bo bym się zanudziła na śmierć.

Chcę wyrażać siebie. Kocham konsumować treści, w których ktoś wyraża siebie.

Dlaczego zatem szukam w tym problemu? Czuję, jakbym chciała znaleźć idealną odpowiedź po to, żeby mogła stanowić moje alibi. Moje usprawiedliwienie, że hej - tu napiszę opis pięknie, zgrabnie to i to, tak że brzmi sophisticated i nikt nie może się przyczepić (opisywanie pracy w piękny sposób i ratowanie grupy to chyba nawyk pozyskany z lekcji polskiego. Jednak przyznacie, prawda jest taka, że nie ma znaczenia to, jaką masz wiedzę na dany temat, ale sposób, w jaki ją przedstawisz. To brzmi niesprawiedliwe, ale z kolei - nikt nie umie czytać w myślach (chyba?). Możesz przeczytać lekturę i 5 razy oraz wszystkie opracowania do niej, ale jeśli tego nie umiesz sprzedać, nie zgarniesz z tego tytułu żadnych benefitów - tych zewnętrznych przynajmniej. Możesz też na podstawie przeczytanego fragmentu wygłosić piękną rozprawę, po której sprawiasz wrażenie znawcy tematu).

Pytanie zasadnicze - bardziej boję się tego, że nikt tego nie będzie czytał czy że właśnie ktoś zacznie to czytać?
I odpowiedź jest banalna. Oczywiście, że opcji drugiej.

Wtedy wszystko staje się nieprzewidywalne - możesz kogoś zawieść, możesz otrzymać krytykę, czysty hejt, ataki personalne. Zdecydowanie są w życiu bardziej przerażające rzeczy, jednak też nic dziwnego, że mózg chce się przed tym chronić.
Skoro można się nie narażać, to chyba lepiej nic nie robić, prawda?
To nic odkrywczego, że umysł woli unikać potencjalnych strat niż dążyć do długoterminowych zysków.

Prawdą jest też to, że w gruncie rzeczy bardzo zależy mi na feedbacku. Na tym, jakie oddziaływanie mogłoby to mieć na potencjalnych odbiorców. Biorąc pod uwagę to, jacy artyści są aktualnie najbardziej sławni, to moje obawy tu nie powinny mieć żadnego uzasadnienia. Irytuje mnie nieodpowiedzialna twórczość - z drugiej strony, wolność twórcza też jest bardzo ważna. Ufam też sobie i wiem, że bardzo mało wiem, więc popełniając jakiś błąd, zawsze mogę go skorygować. Tbh uwielbiam, kiedy ktoś zmienia mój punkt widzenia (nie w samym momencie, kiedy uświadamiam sobie, że mogę nie mieć racji, to się przecież nie zdarza, ukhm).

W zasadzie chyba też nie mam większego problemu z tym, że moja twórczość mogłaby zostać odebrana jako niepoważna. Uwielbiam dziwne poczucie humoru i to nie jest coś, z czego zamierzam rezygnować. Czasem też lubię być absolutnie poważna. I z tym też nie mam problemu.

Szukając dalej dziury w całym, zaczynam widzieć coraz więcej całych fragmentów bez dziur i właśnie to mnie irytuje. 

Nie potrafię znaleźć powodu, który mógłby chociażby sprawiać wrażenie obiektywnego, na to, żeby nie pisać. 

Każdemu, kto chciałby zrobić coś podobnego, mówiłabym GO AHEAD!!! 
Chyba, że miałoby to być widocznie szkodliwe społecznie. Ale wówczas wątpię, że znalazłabym się w sytuacji, w której owa konwersacja mogłaby mieć miejsce. 

Wymówki mi się kończą, co się robi w tej sytuacji? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hey! ♥
* Dziękuję za wszystkie komentarze ♥
* Chętnie zaobserwuję lub dam follow 4 follow, pytaj! ♥
* Przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę ♥
* Daj linka, z pewnością wpadnę na Twojego bloga ♥