wtorek, 20 czerwca 2023

Każda szanująca się blogerka musi przeżyć jakąś dramę

Post 45

Niedługo minie rok od momentu, kiedy postanowiłam pisać sobie tutaj przez 100 dni. Nie sprecyzowałam, że będzie to 100 dni Z RZĘDU, ale jednak za urocze uważam, że ciągle tu wracam, jak tylko nie mogę spać (to znaczy dzisiaj to zrobiłam, to nie tak, że ciągle tu wracam, jak tylko nie mogę spać, tamto zdanie nie jest zgodne z prawdą, ale wolałam pociągnąć ten nawias i sprostować zamiast po prostu skasować ten tekst, lol. Gdybym tak robiła, to już dawno to 100 dni by minęło). Mam też jakieś 5 nieopublikowanych draftów, nawet już nie pamiętam, co w nich było. Sprawdzę sobie, napiszę Wam może, jak tylko sprawdzę, a może też i Wam nie napiszę, zobaczymy, zagrajmy w tę rosyjską ruletkę niepewności, przy czym wyrażenie rosyjską wydaje się trochę nie na miejscu biorąc pod uwagę aktualną sytuację geopolityczną. Ale chyba każda szanująca się blogerka musi przejść jakąś dramę, prawda?

To jest fascynujące, ile satysfakcji można czerpać z przelewania swojego toku myślowego na papier, to znaczy taki wirtualny blogowy papier też, ale też ile frustracji można czerpać np. z pisania pracy dyplomowej to też wiem. Właśnie wybiła 2:22 i to tak ładnie wygląda, a ja nawet nie planuję edytować później tego posta. Kogo to interesuje? Mnie, pozdrawiam.

Ktoś mógłby stworzyć pracę badawczą i zbadać, ile razy w moich tekstach pojawiają się tematy związane ze snem i że w sumie to piszę, a spać powinnam, no i to ciekawe jest, że w momencie, kiedy nie mogę zasnąć to jednym z moich odruchów jest to, żeby pisać. Sens to ma, bo można sobie wyrzucić emocje i w ogóle, a jak się już idzie spać to na ćwiczenie np późno trochę nie powiem.