środa, 20 grudnia 2023

Kiedy przed zaśnięciem zaczynasz myśleć w 4 językach, przestajesz chcieć być poliglotą

Post 59

To bardzo ciekawe jak moja kreatywna energia nagle pojawia się w najmniej odpowiednich momentach, a już w szczególności jak mogłabym się po prostu porządnie wyspać.

Zacząć chodzić wcześniej spać. 
Dlaczego to tak bardzo niewykonalne? Czy spanie 4 godziny w nocy i 4 godziny w dzień to miut czy smród??? Teraz jak mogłabym zacząć pisać coś sensowniejszego, to oczywiście nagle zaczynam czuć się zmęczona i spanko wzywa, ale też w sumie zaczynam robić się głodna i kto wie, gdzie jeszcze ta noc nas zaprowadzi? Zapewne do kuchni, opcjonalnie kilka razy do łazienki i w sumie zastanawiam się po co ja w ogóle publikuję coś takiego, ale może na tym polega wolność artystyczna.

sobota, 25 listopada 2023

Nie wiem widzowie, ale może moja autokorekta wie

Post 58

Analysis paralysis, the paradox of choice etc
Is this a bad place?

Czy w świecie, w którym poddanoby analizie (tak, te dwa słowa podpowiedziała mi autokorekta, nie o tym teraz). Czy w świecie, w którym nie jest możliwe podjęcie etycznych wyborów warto się starać o dziecko (okej, I'm not even kidding, te 4 wyrazy też podpowiedziała mi klawiatura i w sumie nie wiem, czy ona przypadkiem nie ma lepszych rozkmin filozoficznych ode mnie).

Podsumowując, czy jedyną wartością jakiekolwiek wyboru jest to, że jest podjęty w zgodzie ze sobą? Co to w ogóle znaczy? Co jak się tego wyboru nie ma? Czy można nie mieć żadnego wyboru czy tylko nie dostrzegać opcji? Czy można skomentować sytuację, w której ktoś się zachował w określony sposób, bo uznał, że nie ma żadnego wyboru, jednocześnie nie zachowując się jak buc? 

wtorek, 7 listopada 2023

Post od radości życia

Post 57

To będzie post listopadowy - post zwieńczający listopadowe udręki.

Jaki jest to post? Post od radości życia.

Już w tym momencie mam ochotę się tłumaczyć i przepraszać różne grupy społeczne, ale to mój post, moje zasady, byłyby to też moje pieniędze z reklam i profity z atencji czytelników, ale żeby mieć profity z czytelników, najpierw trzeba mieć czytelników. 

Niemniej jednak, ja jestem swoją bardzo wierną fanką, a zarazem też Polką, więc postaram się uczynić listopadowy post patriotycznym - a mianowicie uhonorować listopadowy post największą objętością - bo co jak co, ale narzekać to Polacy potrafią przednio.

Swoją drogą, ciekawe jest to, że ludzie potrafią robić sobie zawody w cierpieniu. Że ktoś opowie o swoim cierpieniu, a na to ktoś inny, że pfff... to uważasz za cierpienie? Ja to sam plotłem koronę cierniową Jezusowi, a jak już ją uplotłem to ją założyłem jeszcze przed nim i ogólnie całą drogę krzyżową też przeszedłem, ale nikt o tym nie wie, ponieważ chciałem cierpieć w samotności. Że przepraszam jeszcze raz, co Ci się tam przydarzyło?

Pierwszy raz zapisałam się do lekarza w momencie, kiedy poczułam pierwsze oznaki choroby a nie w chwili, kiedy ewidentnie już jest źle - uważam to za sukces.

Ogólnie to jest dzisiaj czyste niebo, a jak wiadomo oprócz błękitnego nieba nic mi więcej w życiu nie potrzeba, chociaż teraz bardziej przydałoby mi się niebolące gardło. 

Pain is inevitable but suffering is optional - nie wiem, pisząc ten post przypomniało mi się to zdanie i stwierdziłam, że je zapiszę. Może wypadałoby je skomentować, ale od kiedy ja się kieruję tym co wypada?

Sposób narracji to też bardzo ciekawy zabieg - typowy błąd na polskim, czyli utożsamianie narratora z autorem, bo niby nie można i wiadomo, że nie można, ale jednak się to robi. Okej, może trochę inaczej jak coś jest autobiografią. Ten wątek jest jeszcze żywy, ale nie chcę mi się go bardziej opisywać.

W sumie to już nic nie chcę mi się opisywać - no i właśnie to jest zwieńczenie listopada. Że w sumie to nic mi się nie chcę.
I rozczarowanie przychodzi z tego, że ja chciałabym, żeby mi się chciało. I w sumie to też nieprawda, że nic mi się nie chcę, bo jednak jakieś rzeczy mi się chcę. I nie będę wchodzić w tematykę żadnych zaburzeń, bo to tego nie mam kompetencji, ale do narzekania kompetencji nabrałam już sporo. 

Listopad to też chyba miesiąc kulminacji tego, że ja nie wiem i frustruje mnie to, że nie wiem, ale w tej rzeczywistości się nie dowiem, bo jakby miało być inaczej, to inaczej Pan Bóg ten świat by stworzył (ale się religijne zrobiło, gdybym to np nagrywała na dużym kanale na YouTube to w sekcji komentarzy już by wrzało zapewne).

I nie wiem, listopad to dla mnie trochę taki śmietnik roku, ale nie taka pora porządków jak wiosną, że wszystko budzi się do życia i sobie po prostu decydujesz, co Ci w życiu służy, a co nie i wyrzucasz do kosza (recyklingu) [wyobraziłam sobie teraz recykling relacji - nie wiem jak można opisać recykling relacji, ale odniesienie tego konceptu nie tylko do rzeczy materialnych to super doświadczenie, trust me]. Tylko to taki stan zawieszenia - że gdyby ten miesiąc był czynnością, to byłby właśnie segregowaniem rzeczy i zastanawianiem się - będę jeszcze w tym chodzić czy nie???
Że niby już koniec roku, nie założyłam tego, ale może w sumie jeszcze nie pomyślałam o innym zastosowaniu i tak naprawdę to mi się przyda, a może będzie leżało na dnie szafy i w sumie tylko zajmowało przestrzeń niepotrzebnie - gdyby to zgrabnie napisać to mogłaby być świetna metafora przekonań, doświadczeń i myśli, serio, zaufajcie mi, blogerką jestem, ale tak jak mówiłam, trochę mi się nie chcę.

Kusi też napisać coś o śmireci i o tym, że wszyscy umrzemy i w sumie współczuję wszystkim, którzy umarli w listopadzie. To znaczy nie wszyscy mają takie podejście jak ja i dla innych moim listopadem może być kwiecień no i spoko, ale i tak współczuję. 

Współczuję też wszystkim tym, którzy dobrnęli do tego momentu. 

Chociaż chciałabym widzieć ludzi czytających to po mojej śmierci. 
Ludzie zawsze mieli to do siebie, że orientowali się, że coś mieli, dopiero w momencie kiedy to a) zostało zagrożone B) już utracone (nie poprawiam tego B na małą literę nawet, zostawmy to jako element stylistyczny), no albo c) potrafią doceniać to co mają, a nie to co te niewdzięczne bachory / młodzież / ludzie po 30.

Co mi daje pisanie tutaj i niekończenie wątków?

It's not me to nie jest część kultury - to mi podpowiedziała autokorekta.

Chyba ogólnie chciałabym mieć taki poziom akceptacji w życiu. Chociaż nie wiem czy bym chciała i dlatego jej nie mam, I guess. 

W listopadzie najbardziej kwestionuję chęć przetrwania tego gatunku - no bo niby można, ale po co?

Są różne rodzaje "nie wiem", ale listopad to nie jest takie "nie wiem, nie myślałam o tym", listopad to jest takie "nie wiem, nothing seems right". 
I prawdopodobnie za dużo próbuję zracjonalizować i szukam sensu w bezsensie i w sumie nawet nie wiem, czego szukam, ale wiem, że szukam pracy (autokorekta zawsze podpowiada najrealniejsze rozwiązania).

Mam nadzieję, że to już jest najdłuższy post j jak napiszę kiedyś dłuższy to trudno, ale naprawdę się starałam, myślę, że widać. Doprawdy. 

niedziela, 5 listopada 2023

Niezbadane są wyroki sroki

Post 56

Trochę bez sensu, że nie da się zgłosić nieprzygotowania do życia. Że tak meldujesz kurcze, sorki (literówki i autokorekta są fascynujące - napisałam na początku sroki i chciałam to zignorować, ale potem zobaczyłam to połączenie "kurcze, sroki" i w sumie biorąc pod uwagę fakt, że ptaki właśnie mają najwięcej z dinozaurów to może to jakaś poszlaka?) - w każdym razie - kurcze, sroki, bogowie, energia kosmosu, w cokolwiek ktokolwiek sobie wierzy by mogła podpisać takie usprawiedliwienie. Albo chociaż podpisać to zwolnienie z 5 ostatnich godzin życia
"Proszę o zwolnienie człowieka xy z przeżywania 5 ostatnich godzin życia w dniu z
Z poważaniem, 
Mama/ sroka / energia kosmosu"

Nie wiem, niby takie łatwe, a nikt tego nie wymyślił, bez sensu. 

Kusi napisać o tym książkę. Może kiedyś sobie tu wrócę i pomyślę Wicia Ty to miałaś nasrane w głowie (to by było przekreślone gdybym pisała w jakimś sensownym edytorze tekstu albo chciało mi się edytować to później) - nie, Wicia Ty to zawsze byłaś taka kreatywna, świetny pomysł, z tego to by była książka 10/10

Ogólnie nie wiem co robicie jak tylko myślicie - to znaczy wiem, że myślicie, ale o czym wtedy myślicie i nie wiem, skończy się już Wam podsumowanie najżałośniejszych historii z przeciągu (x'D albowiem wiatr zawiał i wtem się pojawiły, a potem zniknęły, w proch się obróciły) ostatnich 20 lat, top 150 potencjalnych scenariuszy z Waszym crushem w roli głównej oraz zakwestionowanie sensu istnienia, cierpienia, ogólnie tego wszystkiego, całego tego pierdolnika - no i wtedy w końcu co myślicie sobie?

Bo ja np. wymyślam sobie alternatywne wrzechświaty i zasady, jakimi mogłyby się rządzić i myślę sobie, zajebisty pomysł na książkę, a potem oczywiście nie zaczynam pisać tej książki i potem sobie myślę, kurcze, to też fajny pomysł na grę i potem i tak nic z tym nie robię, no i tak w końcu pisze sobie o tym na blogu, który nazywa się B U L D O G E R no i tyle, kochani, no i misja skończona. 

Może przyszła ja coś z tym zrobi.
A może i nie. 
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia, w każdym wszechświecie 

wtorek, 5 września 2023

Czy warto w życiu być Chidim?

Post 55

Overthinking vs underthinking 
"Am I overthinking it or maybe they are underthinking it???" 

Paraliż analityczny to naprawdę ładna nazwa, podoba mi się. 
Jak na prawdziwą Panią researcher przystało, wpisałam sobie w Google "overthinking", żeby upewnić się co do definicji tego słowa. Zgodnie z informacjami, które znalazłam na portalu DENTONET ASYSTA (nieironicznie, artykuł jest na stronie, która brzmi jak portal dla dentystów xxD), overthinking to dokładnie to, co myślałam.

To na tyle, możemy się rozejść. 

niedziela, 20 sierpnia 2023

Czasem też chcę swój mózg

Post 54

"Chcę twój mózg czasem 
CZASEM
Bo tak 24/7 to bym się przebodźcowała myśleniem" 
(zawsze lubiłam jak rozdziały książek zaczynały się od cytatów. Tylko halo, skoro to cytaty dosłowne, to dlaczego nie podają strony z bezpośredniego źródła??? Może wreszcie by się skończyło uznawanie wszystkiego jako cytat Paulo Coelho i przypisywanie Einsteinowi cytatów, których nigdy nie wypowiedział? I okej, nie obchodzi mnie, że nie można namierzyć wszystkich źródeł, niech ktoś to zrobi źle, a potem ktoś inny to poprawi, ALE POTEM STUDENCI BĘDĄ MIELI ŁATWIEJSZE ŻYCIE. Czy to nie jest działanie dla dobra ogółu, poprawy stanu Świata, przywrócenia dziecięcych uśmiechów?) 

Wnioski. Wiem, jakie są moje wnioski, przecież musiałam mieć je z tyłu głowy przez cały czas. Niemniej jednak, zapisanie tego jako ostatniego podrozdziału wydaje się wyzwaniem. Jest wyzwaniem.

Proces pisania jest dziwny. Przychodzi Ci do głowy kilka alternatywnych wyrażeń i żadne z nich nie wydaje się odpowiednie. Albo warte wspomnienia. 

Mój licencjat to jedno wielkie (KŁAMSTWO XDD - dziękuję, jesteś wspaniała autosugestio, służysz mi wiernie). Mój licencjat to jedno wielkie WARTO ZAUWAŻYĆ, ŻE, bo o wszystkim przecież warto wspomnieć, słaba umiejętność prioretetyzacji informacji to mój atrybut. Słaba umiejętność to też umiejętność, prawda? Chociaż tak naprawdę to nie, tu i tak bym polemizowała. No bo kiedy umiejętność prioretetyzacji jest optymalna? Kiedy sobie żyjesz zgodnie ze swoimi wartościami? Ale te wartości się wykluczają, to znaczy nie, że wykluczają całkowicie, ale stoją w jakiejś opozycji, no i co wtedy? Czy w korpo środowisku zrealizowanie zadania bez żadnych poślizgów to dobra umiejętność prioretetyzacji czy WYPADKOWA JAKIEGOŚ TYSIĄCA SKŁADOWYCH, O KTÓRYCH W OGÓLE SIĘ NIE MYŚLI albo i się myśli, ale to w sumie i tak niczego nie wnosi?

W ogóle ile mieliście lat, kiedy ogarnęliście, że cechy charakteru to tylko określenie swojego stosunku do pewnych zachowań, a nie podsumowanie konkretnych faktów???

Bo ja sobie to uświadamiam na głębszym poziomie do teraz.

Tak samo jak widziałam reels, na którym dziewczyna opowiadała o tym, jak ogarnęła, że ludzie nie pytają Cię o to, jaka jest Twoja ulubiona piosenka, żeby wiedzieć jaka jest Twoja piosenka, ale chcą mniej więcej poznać Twój gust muzyczny albo po prostu znaleźć starter do konwersacji. I nie oczekują, że to faktycznie będzie Twoja ulubiona piosenka. W sensie no też, nobody gives a fuck, chyba że to akurat jedna z ich ulubionych piosenek albo wywołuje w nich inną reakcję emocjonalną 

/Chciałam do tego postu coś dopisać, ale tak po prostu opublikuje to sobie po jakimś tygodniu 

czwartek, 10 sierpnia 2023

To nie jest szybka jazda

Post 53

Doszłam do momentu, w którym podczas spaceru moje myśli są ciekawsze niż muzyka albo podcast. I nie, to nie jest stan wyciszenia i jedności z naturą. To jest stan mózgu typu JAZDA. W najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. 

I nie jestem w stanie tu tego wszystkiego tutaj uchwycić. Dlaczego? Po pierwsze, bo potrafię SIĘ CENZUROWAĆ JAK CHOLERA. I nie przekleństwa mam tylko na myśli. (na myśli w myśli) (jeny, to przypomina zabawę językową z dzieciństwa, że jak zaczniesz sobie czytać szybko "myśli w mysli" to wyjdzie "myśliwy", sentymenty)
Po drugie, opisywanie myśli, które się miało to już nie są te same myśli i ten sam flow. 

No i co? No i jak szłam, czekałam na jedzenie z mikrofali i jadłam obiad, to miałam przewspaniałe pomysły i część pamiętam, część nie, ale CHYBA NA TYM POLEGA ROLA SIEWCY POMYSŁÓW (klawiatura podpowiedziała mi, że NA TYM POLEGA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, nie powiem, że trudno się nie zgodzić.)
I teraz na przykład mam w głowie pomysł na uzupełnienie tego, ale już nie mam takiego flow i muszę myśleć, żeby pisać i tym samym PRZESZUKIWAĆ TEN LEKSYKON MENTALNY, no i jak piszę to jednak też zwracam uwagę na to, co piszę i czy to poprawnie i muszę czekać zanim w ogóle te literki się pojawią na ekranie, bo okej, niby szybko piszę, ale to nie jest wystarczająco szybko. 
To nie jest szybka jazda. 

wtorek, 8 sierpnia 2023

Kids in America and me hungry in bed

Post 52

What to do when you know that the system you live in is totally fucked up?

Yeah, not gonna reply to this thread. I'm hungry and I don't wanna use microwave at 2 AM so what I'm gonna do? (whatcha gonna do, whatcha gonna do When Sheriff John Brown come for you?) 

I'm gonna write a post on Buldoger. :)

Okay, now I tried to put together a more literary sentence, but you know, WITH A SOUL and welp, failed spectacularly. 

All those years of education come to waste, the lid of the trash is opening, showing there a void, emptyness that... (Idk honestly how to finish that sentence but 

Here we go - embracing impostor syndrome!!!! 

Yaaay kids, you know that feeling when you know that you started to get better at something but still are so aware of how much you still don't know 
And you achieve some goals and at the same time you are so insecure and scared of making a mistake - because you should know that??? I mean like the meme with a brain:
Everyone is allowed to make mistakes. 
Except for me. 
Except for me. :) 

Yeah, this quickly changed into mental exercise "I won't double check myself". "No, I know I forgot the word that would PERFECTLY fit the context yet still not gonna check the dictionary. Nope."

Honey from the future just know how proud I am. For cringing so hard. Like you will be that I did that. (wtf, I suppose I opened some contradictory dimensions and it did THAT [I swear, if I'll be able to recall what I meant, it's gonna be a wonderful moment. [[ugh, should I have used the conditional? Are we in the temporary or future? I mean I'm literary lost]]]

It's funny because I was yesterday years old when I had a dream where I was dreaming that I woke up and then I literally have woken up
KIDS THAT'S WHY IT'S IMPORTANT TO LEARN GRAMMAR 

Przynajmniej posprzątane

Post 51

O zmianie klimatu refleksja krótka. [wszedł piesek do ogródka. Okej, dobra, naprawdę dobrych kilkadziesiąt sekund wahałam się, czy to napisać. Pewnie kolejne kilkadziesiąt będę się wahać, czy tego nie usunąć. Niemniej jednak, tak, to naprawdę pierwsze dokończenie zdania, na które wpadł mój mózg. Great job, honey. Przypomnijcie proszę, ile to tam tych szarych komórek powinno się znajdować? Ile z nich jest odpowiedzialnych za tworzenie wierszy dla dzieci? Czy to w ten sposób stanę się bogata i sławna?]

Nie, moja refleksja już tutaj nie ma miejsca na scenie. Pozamiatane, kończymy spektakl. 

niedziela, 6 sierpnia 2023

Co kocha przeciętne audytorium?

Post 50
Post 50 pasuje mi na post pod tytułem: O robieniu rzeczy, które kocham.

Bo w sumie w życiu robię większość rzeczy, które kocham. Nie wiem, w Polsce wypowiedzenie tego zdania wśród przeciętnego audytorium brzmi bardzo risky. Tak jakby w odpowiedzi ktoś miał zaraz zakwestionować, że w życiu to za mało złego mnie spotkało albo stwierdzić, że no odkleiłam się trochę (nic nowego), ewentualnie zacząć dociekać, że w sumie to co ja takiego robię i co w tym takiego fascynującego.

I czy faktycznie takie byłoby przeciętne audytorium? Nie wiem. Miejsca, które sprzyjają wygłaszaniu tego typu statements kojarzą mi się albo z grupami, które i tak są pełne optymistycznych pasjonatów, albo korpomową, która to ze szczerością to nie ma za wiele wspólnego, albo może i ma, nie wiem, w biurze korpo byłam dwa razy - po odbiór i oddanie sprzętu do pracy zdalnej.

Niemniej jednak, to ciekawy aspekt jak wyobrazimy sobie to audytorium. To trochę jak z uogólnieniami typu "każdy" - kim jest Twój każdy, skąd masz tę wiedzę? I jasne, są dane statystyczne, ale na ile są wiarygodne? I czy to dla Ciebie istotne na ile są wiarygodne, czy może jednak bardziej istotne jest to, jak faktycznie je sobie wyobrażasz i skąd to się mogło wziąć, jak może wpływać na Twoje życie i czy to przekonanie Ci służy czy nie? Okej, to było dużo pytań w jednym pytaniu.
Zrobiło się filozoficznie, psychologicznie, terapeutycznie czy niezręcznie?
Wasz wybór, które pytanie zostawicie bez odpowiedzi. 

Nauczyłam się odkładać telefon i chodzić spać po 22, ale dzisiaj stwierdziłam, że i tak nie zasnę, więc można krzyczeć bingo za kolejnego posta, w którym wspominam godzinę i że nie mam co robić po nocach tylko pisać na Blogerze Buldogerze. (oh my god, it adds to the cringe so smoothly). Nie trenuję crossfitu. Chodzę na siłownię. Pozdrawiam serdecznie (to mi podpowiedziała autokorekta. Myślę, że to sensowna reakcja na takie wieści).

niedziela, 30 lipca 2023

Nie wiem

Post 49

Znalazłam kolejne konto na Instargramie (okej, teraz zobaczyłam ten błąd, ale w sumie to brzmi naprawdę dobrze, ✨inSTARgram✨ trochę bardziej w stronę gwiazd, celebrytów [Ej w ogóle przepraszam, skąd się wzięło określenie "gwiazda" w tym kontekście?

> Chodzi o znaczne oderwanie od powierzchni Ziemi? 
Tbh, możliwe, że Mateusz Adamczyk pisał o tej etymologii, a ja już to czytałam, ale w sumie to nie wiem, nie jestem pewna]

To kolejny post, który został zepchnięty do roli draftu po napisaniu dwóch zdań (beware, moje zdania potrafią ciągnąć się bardziej niż "Na Wspólnej" na TVNie.)

I aż poczułam opór przed próbą pisania czegoś bardziej sensownego teraz, ale dlatego właśnie to zrobię. Nie mam zamiaru polegać na efekcie świeżego startu, phi (rozdzieliłam to na dwa zdania, możecie być dumni).

Planowanie jest wspaniałe. Lubię ten proces, bo daje piękne poczucie kontroli. Ładnie też je odbiera, jak cały plan się sypie. Niemniej jednak nieposiadanie planu jest bardzo niekomfortowe, z czego najboleśniej sobie zdaje sprawę aktualnie. W sumie podziwiam, że w jakimś 2018/2019 byłam w stanie spisać sobie plan na 3 lata - obviously byłam też smart enough, żeby wiedzieć, żeby pisać go jak najbardziej ogólnie i dawać jak najmniej szczegółów, które są poza moją kontrolą, ale odnośnie wdrażanych nawyków czy po prostu poczucia spójności wewnętrznej, manifestacja wyszła mi znakomicie (oprócz jednego zabawnego aspektu dla wtajemniczonych).

I co teraz?

Wiem i nie wiem. 
Naprawdę to jakiś taki dziwny etap w życiu. 

Zauważyłam, że te posty naprawdę możnaby kwalifikować do dwóch kategorii:
a) szybkie posty, w których dosłownie spisuje każdą myśl
b) posty, w których jakąś myśl zacznę i nie ma opcji, że ją skończę

Czy dojście do punktu, w którym mind just goes blank, to prawie jak rodzaj medytacji?

Fascynuje mnie wątek wyłączania się myśli, bo z jednej strony wiem, że jestem w stanie temat ciągnąć na jeszcze milion sposobów, ale z drugiej mózg po prostu stwierdza, że chce się wyłączyć i to w sumie na tyle z tego. Dziwne, przysięgam.

niedziela, 23 lipca 2023

To nie jest kreatywno-szybki post

Post 48

Czy chcę kontynuować poprzedni post albo się do niego odnieść?
Niekoniecznie, ale miałam dzisiaj moment nauki with peak excitement. Teraz mój mózg nie jest kreatywno-szybki w stylu flow na pisanie czegokolwiek, ale chciałam sobie wracać do regularności. I nie jest mi przykro, że ją utraciłam, co jest wspaniałe.
To naprawdę tylko tyle, mimo że liczba bardzo ładna.

O WŁAŚNIE TAK WYGLĄDA MOJE PISANIE LICENCJATU, KIEDY NIE MAM WENY 

Zobrazowanie bez słów??? Bardzo proszę
Nawet tego nie planowałam 

piątek, 21 lipca 2023

Śpijcie dobrze

Post 47

Minął ponad rok (!!!) odkąd zrobiłam sobie to wyzwanie i wow, to ciekawe obserwować, jak to się potoczyło.

No i miało to być 100 dni. 100 dni to lekko ponad 3 miesiące. I nie pisałam tego regularnie. Dzień zmienił się w post (to brzmi jak fragment Biblii xD), [a potem nastała jasność!] [okej, ogólnie to ja widziałam ostatnio dużo postów o neuroróżnorodności i chciałam tu też pisać o neurotypowości i ja się zastanawiam, o co tu chodzi?] To jest fascynujące, że tak zacznę sobie myśleć i mam jakąś strukturę, a potem sobie gubię tę strukturę i dochodzę do momentu when my mind just goes blank. Jest też późno i chcę spać, ale też chciałam coś opublikować.

O, no właśnie i chciałam sobie też napisać odnośnie chodzenia spać, że jestem ciekawa, jak długo uda mi się pociągnąć nową rutynę i wprowadzenie nawyku, żeby uczyć się hiszpańskiego od razu po przebudzeniu. I mean, [właśnie mi wleciała też rozmina odnośnie tego, że zawsze lubiłam kontent związany z nawykami, bo w inny sposób ukazuje rutynę. To nie jest stan umysłu, w którym byłabym w stanie pociągnąć ten wątek, ale zaufajcie mi, była to myśl, która mnie zainspirowała. Czy w ogóle wszyscy ludzie myślą w ten sposób? W sensie na pewno nie wszyscy, bo to kwantyfikator duży, myślenie dychotomiczne itd itp, ALE widziałam dzisiaj tego TikToka [nie TikToka, rolkę na Instagrama, ale tak brzmi more ~SpIcEy~] i ona jest w spektrum autyzmu i ma zdiagnozowane ADHD - that was the one with overexplaining yourself
Nie, okej, nie potrafię już myśleć, bo chcę spać, ale chcę kontynuować ten wątek jutro. 

Ale to co muszę zawrzeć w razie, gdybym go jednak nie kontynuowała (małe prawdopodobieństwo, but better safe than sorry), że weszłam w okres, kiedy 5 dni z rzędu wstawałam po tym budziku po 8 i robiłam te Dropsy i się tym dobudzalam i naprawdę nie mam już siły składać zdań [tu np wyobraziłam sobie to głosem posterunkowej Hops]
Okej, dużo postów już napisałam, które brzmiały, jakbym konkretnie się odkleiła, ale ten chyba wygrywa. Za zwycięstwo też uważam to, że mamy 0:22 a ja uznałam, że naprawdę nie jestem w stanie już nic pisać, bo jestem na tyle śpiąca, dobranoc, spijcie dobrze albo miło dzień spędzajcie, zależy o której to czytacie 

wtorek, 11 lipca 2023

Jak powinno się wychowywać nastolatków?

Post 46

Czytanie moich własnych postów po dłuższym czasie to takie złoto totalne, to znaczy w sumie to nie zawsze, ale często tak, dzisiaj naprawdę mocno się zaśmiałam. 

I to też jest bardzo ciekawe, że jak sobie czytam to mnie to bawi bardzo i jestem tym człowiekiem z mema, który się śmieje z własnych żartów (teraz opisuję tego mema, ale prawdopodobnie i tak nie będziecie wiedzieć, o co mi chodzi, no trudno, wyobraźcie sobie takiego, w którym ma to sens, ćwiczenie takie typu kreatywne, polecam), ale publikować mogę z odrazą.

Ej nie wiem jak wyglądają myśli ludzi jak piszą, no i oczywiście to wszystko zależy, co piszą i kiedy piszą, i w jakim są stanie emocjonalmym (o stanie nietrzeźwości nie wspominając), no i w ogóle dużo rzeczy się na to składa, ale tak na przykład teraz moje pisanie określiłabym jako pisanie TYPU SZYBKIE. Że moje myśli są naprawdę szybkie, robię tak palcami po klawiaturze *TUtTuTututuTu* i widzę, że szybko się literki pojawiają i że już prawie nie nadążam za myślami, ale to nie jest tak, że jak tak cały czas mam, bo czasami to jest blank space I potrafię o niczym nie myśleć, a innym razem myślę za dużo, albo też w ogóle istotne jest to, czy próbuje się korygować czy nie, bo tak teraz to na przykład nie i widać, że moje zdania to już stworzyły sobie nowy Mur Chiński i sobie wokół niego tańczą i może i śpiewają przy okazji to *TUtTuTututuTu*. Nie wiem, nie wiem, gdybym tak licencjat pisała, to bym już go napisała, a tak to zastanawiam się co, gdzie jak przemieścić i czy w ogóle najpierw przemieszczać czy jednak pisać i potem przemieszczać czy to zaplanować czy pisać na żywioł i liczyć, że wymyślę coś później? I pewnie guru pisania i produktywności by się odezwali, jak mam pisać, ale ja już wiem, co mają do powiedzenia guru produktywności, ale wtedy budzi się moja wewnętrzna nastolatka rządna buntu i ona wcale nie chce być produktywna i oto rodzi się pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi, a mianowicie - jak wychowywać nastolatków???

Wcześniej jak pisałam ten monolog to też mi się pojawiła taka myśl, że jak tak szybko się pisze to że idealnie sobie można ćwiczyć TOROWANIE SEMANTYCZNE, i ktoś by mógł sprawdzić czy faktycznie jak piszę trybem *TUtTuTututuTu*, to wtedy pojawia się więcej słów związanych z konkretną kategorią, czy to może tylko wymysł naukowców, a może po prostu nie ma to tutaj zastosowania, no nie wiem, ale to naukowcy, którym klasycznie pewnie zajmie 5 lat dojście do wniosku, że to zachowanie tej nastolatki w Internetach może korelować sobie z tym, że jest smutna.
Filmik, do którego nawiązuje jest dostępny na YouTube, gdybym była influencerką, to napisałabym, że link w opisie, ale że nie jestem influencerką, to nie napiszę, może go kiedyś dodam, tak o, żeby było fajnie, ale też może i nie, nie wiem. 

wtorek, 20 czerwca 2023

Każda szanująca się blogerka musi przeżyć jakąś dramę

Post 45

Niedługo minie rok od momentu, kiedy postanowiłam pisać sobie tutaj przez 100 dni. Nie sprecyzowałam, że będzie to 100 dni Z RZĘDU, ale jednak za urocze uważam, że ciągle tu wracam, jak tylko nie mogę spać (to znaczy dzisiaj to zrobiłam, to nie tak, że ciągle tu wracam, jak tylko nie mogę spać, tamto zdanie nie jest zgodne z prawdą, ale wolałam pociągnąć ten nawias i sprostować zamiast po prostu skasować ten tekst, lol. Gdybym tak robiła, to już dawno to 100 dni by minęło). Mam też jakieś 5 nieopublikowanych draftów, nawet już nie pamiętam, co w nich było. Sprawdzę sobie, napiszę Wam może, jak tylko sprawdzę, a może też i Wam nie napiszę, zobaczymy, zagrajmy w tę rosyjską ruletkę niepewności, przy czym wyrażenie rosyjską wydaje się trochę nie na miejscu biorąc pod uwagę aktualną sytuację geopolityczną. Ale chyba każda szanująca się blogerka musi przejść jakąś dramę, prawda?

To jest fascynujące, ile satysfakcji można czerpać z przelewania swojego toku myślowego na papier, to znaczy taki wirtualny blogowy papier też, ale też ile frustracji można czerpać np. z pisania pracy dyplomowej to też wiem. Właśnie wybiła 2:22 i to tak ładnie wygląda, a ja nawet nie planuję edytować później tego posta. Kogo to interesuje? Mnie, pozdrawiam.

Ktoś mógłby stworzyć pracę badawczą i zbadać, ile razy w moich tekstach pojawiają się tematy związane ze snem i że w sumie to piszę, a spać powinnam, no i to ciekawe jest, że w momencie, kiedy nie mogę zasnąć to jednym z moich odruchów jest to, żeby pisać. Sens to ma, bo można sobie wyrzucić emocje i w ogóle, a jak się już idzie spać to na ćwiczenie np późno trochę nie powiem. 

środa, 19 kwietnia 2023

A imię jego czterdzieści i cztery

Post 44

Chyba jeszcze nigdy nie byłam chora tak długo. Po raz pierwszy też przeszłam przez zapalenie zatok, tak więc nowy rok, nowe doświadczenia :)

A wiecie, co jest bardziej chore ode mnie?
System edukacji. 
Ilość zaległości, którą teraz będę miała - wild.
Jestem też ciekawa, czy uda mi się napisać licencjat w terminie. 
Oczywiście, że zaczęłam robić research taki, jakbym co najmniej miała teraz bronić doktorat, a oczekiwania, co do tego, jak to powinno zostać napisane to aktualnie są na poziomie habilitacji. 
A w rezultacie, co zdążyłam napisać? Nic xD 
Ale posortowałam notatki. 

Jak o tym myślę, to załącza mi się wręcz chęć włączenia trybu LICENCJAT W TYDZIEŃ i wziuum, takiej kompensacji na pełnej. 

Napisałam kilka zdań, które nie odnoszą się do abstrakcyjnych konceptów, tylko do mojego życia i już zdążyłam poczuć się tak, jakbym pisała "drogi pamiętniczku" mając jakieś 13 lat.
Chociaż hej, dewaluowanie młodzieży jest bardzo społecznie akceptowalne.
Okej, mamy też, żeby stare baby j*bać prądem, a bombelki nie cieszą się mniejszą popularnością, but still, my point stands.

W sumie całkiem przyjemnie pisze się posty na bloga, na którego raczej nikt przez przypadek nie trafia. Może dlatego, że nazywa się Buldoger, a nastolatki są zbyt pochłonięte Tik Tokiem, żeby czytać tak angażujące treści? 

Kurcze, jestem ciekawa, kiedy to usunę i czy np dojdę do dnia 100 specjalnie po to, żeby móc to wtedy usunąć? Czy zostawię sobie to jako moją skamienilinę? Czy w końcu zacznę pisać z większym sensem, żeby mój poziom cringu był mniejszy? I czy założę sobie Instagrama, żeby tam publikować treści?

Torebka. 
To było pierwsze słowo podpowiedziane przez moją autokorektę po wpisaniu "to".
Słyszałem że nie ma problemu z tym że nie ma problemu nie wiem co to jest w porządku dziennym na stronie www nie przekracza i nie wiem czy to ma sens que ça soit un peu de temps en temps 

Odblokowałam właśnie wspomnienie pisania z ludźmi randomowych podpowiedzi z autokorekty. Czy to nie było piękne?

Okej, teraz chyba wyraźnie widać jak spędzam czas będąc chora o wpół do pierwszej w nocy. Może to będzie pierwsza bez bólu głowy? Who knows? Może nawet prześpię całą bez budzenia się w trakcie? To jest aktualnie jedno z moich największych marzeń. 

czwartek, 16 marca 2023

Kiedy jest właściwy moment, żeby już wcisnąć delete

Post 43

Po raz kolejny poczułam, że trochę zrozumiałam poetów z niektórych wierszy, które przerabialiśmy na zajęciach polskiego. 

Jak to się dzieje, że można poczuć wyższy poziom zrozumienia dla czegoś, czego w sumie się nie pamięta? To znaczy pamiętam odczucia i czuję, że moje aktualne emocje jakoś rezonują z tamtymi odczuciami, ale tak generalnie to nie pamiętam ani treści tych wierszy, ani tych nazwisk, ale jakby ktoś mi pokazał ten wiersz, to bym wiedziała, że aaaa to to.

G. I Joe Fallacy, podświadomość i te sprawy, tu przynajmniej wiem, że nigdy się nie dowiem. Chociaż kto wie, może [teraz właśnie przyszła mi do głowy rozkminka czy jak osoba, która wierzy w skonkretyzowane życie po śmierci to używając określenia "nigdy" odnosi to do przyszłego życia? Dokończenie tego zdania było wręcz niezręcznie bolesne, ale naprawdę, przez sekundę w głowie brzmiało to całkiem sensownie. Kiedy w ogóle coś brzmi sensownie? Jakby, czy to odwołania się do przeszłych doświadczeń, nabytej wiedzy i zaklepanie tego jako zgody, że nie ma faktów, które by nam tu wskazywały, że nie?]
Okej, naprawdę nie chcę już tego usuwać, ale jeszcze bardziej nie powinnam kontynuować.

Nie wiem.

Post 42

Ja wiem, że mało wiem, ale tak jak teraz nie wiem, to jeszcze nigdy nie wiedziałam. 

Ostatnio mózg mi produkuje dużo niewiadomych i ja nawet nie wiem co z tym zrobić.

Można stwierdzić, że lęki, można stwierdzić, że taki etap, można stwierdzić, że przeczekać, można, że działać. No i co? No nie wiem.

Jak się produkuje pytania, to się produkuje odpowiedzi. Jak się nie zna odpowiedzi, to się mnożą niewiadome. 

Czy ma to w ogóle znaczenie?
Co ma znaczenie?
Czemu chcemy nadać znaczenie?
Czemu chcemy nadać znaczenie i dlaczego chcemy je nadać? [czy ktoś oprócz mnie czuje tę grę słów? Że wiecie, czemu i dlaczego, i że niby synonimy, a tu wcale nie, no zabawa przednia, przysięgam. Ostatnio tak dobrze bawiłam się, czekając w kolejce do lekarza dwie godziny. To było dzisiaj. Często się dobrze bawię w życiu.] 

piątek, 10 marca 2023

Pranie mózgu to robi system edukacji w tym kraju

Post 41
Hej, przyszłam sobie zrobić rant na pranie - to znaczy pisanie pracy licencjackiej, a może i na życie, nie wiem, podoba mi się, że autokorekta wrzuciła tu pranie, ma to więcej sensu niż mój aktualny plan na pisanie pracy licencjackiej, to na pewno. 

sobota, 11 lutego 2023

Zboczenie zawodowe z Podlasia

Post 40

Produktywność, efektywność, odpoczynek. 

Nadal próbuję znaleźć dla nich jakąś sensowną miarę, przy której mogłabym zrobić ctrl c + ctrl v, nauczone, zrozumiane, stosowane, zrobione dobrze, balansik zachowany.

W momencie, kiedy czuję się przytłoczona często czuję ową potrzebę odnalezienia, przywrócenia - czy jakiekolwiek słowo zdałoby tu egzamin [tak, to była pierwsza konstrukcja, która mi przyszła do głowy, a po tym druga, że wtf dlaczego nawet w takim kontekście mamy zdawanie egzaminów jakby całe życie miało być jakimś niedorzecznym [tu chciałam użyć przekleństwa] T E S T E M.
Testem czego? No czy da się zdać test na życie? No ja nie wiem, średnio.
Biorąc pod uwagę oczekiwania społeczne można sobie poustalać kryteria i oblać spektakularnie. W każdej dziedzinie życia.
Nie taka kariera, życie miłosne, społeczne, a bombelki gdzie, a kotom to kto przyniesienie szklankę na starość blablabla.
No niby bullshit, wiadomo, ale jednak jakąś siłę oddziaływania ma. 

Ale jak już jesteśmy w temacie oczekiwań to najciekawsze dla mnie są te w ł a s n e.
No właśnie - czy to standardy Twoje, rodziny, społeczeństwa, wujka kapitalizmu?
A czy w ogóle rozróżnienie tego ma znaczenie?
Nie wiem, w jaki sposób statystyczni ludzie zastanawiają się nad swoimi standardami. Nie wiem też czy ma to jakiekolwiek znaczenie poza przyswojeniem kolejnej ciekawostki przez mózg.

Większość swoich rozumiem. I wiem, jak wyznaczać dla nich cele. SMART cele [rymuje się z incele. Czy to przypadek? Przepraszam, ale dlaczego mózgi to robią? Jakby, rymy są zawsze przyjemne, ale przyjemne w taki lekko żenujący sposób [[albo i ciężko. Tak właśnie teraz sobie zdałam sprawę, że przecież możemy użyć określenia "lekko" i nie prowadzi się przeciw niemu takiej batalii jak w przypadku "ciężko vs trudno". Czy to był wystarczający bodziec do tego, żeby odwiedzić poradnię językową? No patrzcie jakie ładne zdanie - "a to właśnie wyobrażenie trudności jako przytłaczającej sprawia, że uaktywnia się metafora ciężaru i że użycie słowa ciężko ma motywację semantyczną". Ma to sens, podoba mi się. Ale wiecie, w czym nadal nie znalazłam sensu?
"Takie użycia sytuują się na granicy akceptowalności, i to tylko w wypowiedziach potocznych, natomiast nie są do zaakceptowania w tekstach oficjalnych (a coraz częściej, niestety, można je znaleźć nawet w pracach magisterskich)."
Pani Katarzyno, dlaczego "niestety"? Skoro słowa z biegiem czasu mogą zmieniać swoje znaczenie semantyczne albo poziom formalności, to dlaczego akurat w tym przypadku ma to się łączyć z taką dezaprobatą?

Przysięgam, czasami umiem nie odbiec od tematu. [Czy powinnam się przyznawać w tym momencie do analizy idiomu o d b i e g a n i a od tematu i że próbowałam to sobie wyobrazić i że ten ludzik sobie ucieka, ale [...] nie będę się pogrążać. Czy to jest po prostu zboczenie zawodowe [jak napisałam z to autokorekta chciała dopowiedzieć "z Podlasia" i jakby, okej, sorry, muszę tu oddać wyrazy uznania] tak jak zajmujesz się technologią drewna i potem na podstawie tych słoi i czarnej magii nazywasz wszędzie napotkane typy drewna (pozdrawiam, kc)? Czy jestem już na to skazana do końca życia? Tak jak wszyscy ludzie z otoczenia na odwieczne "przepraszam, ale co masz na myśli przez x", "zdefiniuj y", ale czym dla Ciebie jest "z"????

Hej, po prostu nie umiecie się bawić. 

poniedziałek, 23 stycznia 2023

Gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się - otwierając wino

Post 39

W życiu wszystko się zmienia - coś jest, a później tego nie ma.

Dzień stał się postem, bo od mojego rozpoczęcia publikacji minęło już trochę czasu [tutaj fajnie by było wstawić konkretną ilość dni, że tyle i tyle minęło, ale czy chce mi się teraz sprawdzać? No nie bardzo, sorki, task for the future]

Jestem ciekawa, ile swoich aluzji będę w stanie wychwycić za kilka lat. Albo dni. [Hours even. Steven.
Jakby dosłownie. Właśnie to dopowiedział mój mózg. 
Chyba właśnie dlatego nie jestem sławną autorką. 
Nie no, to po prostu Świat jeszcze nie jest na to gotowy. Na ten poziom a w a n g a r d y.]

[[A kto jest dobry w trzymaniu gardy?]]

Tak teraz myślę, że jak ludzie krytykują jakieś kontrowersyjne influencerki i zarzucają im, że za kilkadziesiąt lat ich wnukowie je odkopią [że te filmiki, nie że je], a znajomi tych wnuków to znajdą i będą ich wyśmiewać
to, to w sumie nie wiem jak chciałam to dokończyć, bo miałam to dodać kilka dni od poprzedniego postu, a tu zrobił się prawie miesiąc. Czy to czas powrotu?
Powrotu i kolejnego odwrotu. 
W życiu zwrotu. 
Kołowrotu. 
Kołobrzeg. [to sugestia mojej autokorekty, zdecydowanie moglibyśmy razem pisać wiersze.]