poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Znowu szukam specjalisty za niegodziwą pensję

Dzień 23

A ja nadal tutaj. Nie chciałam się rozstawać. 

Odkopałam ostatnio mema, z którym bardzo się utożsamiam.
Z wagą (chyba to jest waga?), która jednocześnie wskazuje oba bieguny - being super secretive for no reason vs. oversharing everything about my life.
Jak zobaczyłam po raz pierwszy to zaśmiałam się głośno. Rezonuje mocno. A memy po ich opisaniu, a nie pokazaniu, nie bawią. Wiem. Nie ma za co. 

Więc gdzie to zajdzie i do jakiego momentu szali dojdę?
Możemy krzyknąć w myślach na 3... CZTE.. I RY...
Nie wiem!
Dokładnie. Właśnie tak.

(W ogóle też zawsze krzyczeliście CZTE I RY? Jakby nie wiem, to miało być CZTERY tylko to "I" było dodawane dla dodania dramatycznego tonu? A może chodzi o coś innego i od zawsze żyłam w błędzie?)

Ktoś znowu odkopał mój stary Poradnik i dodał komentarze. Nic odkrywczego - kolejne w stylu "toja". A to spowodowało jeszcze więcej moich przemyśleń (to znaczy nie myślcie, że gdyby ktoś nie dodał tych komentarzy, to bym o tym nie myślała, tak to po prostu podreśliło efekt).

Gdybym miała opisać moje wszystkie odczucia związane z Wattpadem to by Słońce zaszło, potem wstało, znów zaszło, a ja bym pisała i pisała, i pisała, ale tak naprawdę to nie, bo szanujmy się, nie pominęłabym tylu okazji na jedzonko. (Chociaż przygotowywanie go - ugkh. Dramat. Tortury. Przepraszam, czy ktoś nie chce może przypadkiem zostać moim kucharzem? Nie oszukujmy się, to nie będzie ani trochę godziwe wynagrodzenie, bo jestem tylko biedną studentką, ale daję słowo, poziom wdzięczności najwyżej klasy - taki, że wszystkie gratitude journals przy tym siadają, wdzięczność wylewa się z wiader, kartonów [które już i tak zdążyły przemoknąć], a w ten sposób zalewa się wszystko, następuje powódź, która przemienia się w potop - nagle wszyscy zaczynają topić się we wdzięczności, ponieważ jedna osoba nie jest w stanie tego przyjąć, pjes sąsiada już widzi, jak zmierza ogromna fala w jego kierunku.... I no tak, o czym to ja pisałam? To nie tak, że nie lubię gotować. Włączam sobie podcast i jest całkiem przyjemnie. Don't get me wrong. Ale. Wymyślenie. Co. Ja. Chcę. Zjeść. Dramat. Potem jeszcze okazuje się, że nie ma jakiegoś składnika i trzeba iść do sklepu, a jak warzywa to do warzywniaka, ale w warzywniaku już byłam i już kupiłam 5 warzyw, czy sprzedawczyni nie spojrzy się dziwnie, że po godzinie przychodzę po szóste? No i jeszcze wiąże się to z wyjściem z domu. Schody, potem znowu schody. Więc nie wiem, dla mnie gotowanie to wiele schodów, przenośnych i prawdziwych. O, albo najlepiej jak pójdziecie najpierw do sklepu, nie kupicie w nim warzyw, bo stwierdzicie, że nie no kupię w warzywniaku, będę wspierać lokalne biznesy, wierząc w to, że to nie od tego samego eksportera, tylko faktycznie ma to jakąś lepszą jakość - po czym wchodzicie do tego warzywniaka i okazuje się, że no niestety, tego warzywka już nie ma. Albo sałata. Sałata super, sałatkę można zrobić, niby taka zdrowa, przy zdjęciach wszyscy się do niej uśmiechają i co? PAKOWANA W PLASTIKOWĄ FOLIĘ. Jeszcze jak się człowiek naczyta o tych badanich, gdzie przeprowadzili kontrolę jakości sałat w supermarketach... Już przestaję. Ale kilkukrotnie przeszło mi przez myśl - może to właśnie idealna okazja na stworzenie nowego Bezradnika [to nie tak, że poprzedni ma tylko wstęp] - Bezradnik: edycja kuchenna. Stay tuned guys, może pojawi się za kilka miesięcy, może za dwa dni, a może nigdy. To są obietnice, jakie mogę składać.)

Co zatem postanowiłam?
Że Bezradnik będzie moim AQUAPARKIEM.
Że wiecie, tu sobie buduję plac zabaw, a Bezradnik będzie strefą wodną. 
Nawet na okładce Samoyed się topi, więc wszystko się zgadza. 
Tak jak pjes sąsiada po tym, jak zgłosisz się na mojego kucharza/kucharkę (odpowiednie skreślić). Polecam ofertę. 
Czekam właśnie na CIEBIE! 
Korzyści wspominane już wyżej, więc chyba nie muszę pisać więcej, że okazja życia, spełnienie marzeń, a i w ogóle po przyjęciu oferty gdzieś właśnie z tej okazji rodzi się słodki szczeniaczek. 

Jeśli manipulacja marketingowa nie zadziała, proszę prześlij ten tekst znajomym, mówiąc, że to dedykowane. 

Podoba mi się ten plac budowy.
Terminy? Założenia?
Ee... Ekhym... Ten tego... 
Panie Mirku?
Ja mam wszystko zaplanowane oczywiście. Tylko zostawiłam żelazko na gazie, przepraszam, muszę lecieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hey! ♥
* Dziękuję za wszystkie komentarze ♥
* Chętnie zaobserwuję lub dam follow 4 follow, pytaj! ♥
* Przyjmuję tylko uzasadnioną krytykę ♥
* Daj linka, z pewnością wpadnę na Twojego bloga ♥