piątek, 21 lutego 2025

pomysły i wymysły

Post 67
Resilience. 
Broadening your frustration zone. 
Space between knowing and not knowing - learning zone (frustracja w akompaniamencie).

Nie wiedzieć jest irytujące. 
Zwłaszcza jak jesteś przyzwyczajony do academic success, hits harder. 

Kahoot - Ci ostatni nauczyli się najwięcej.
Dawaj, dawaj 

czwartek, 20 lutego 2025

potencjał to nie wszystko

Post 66

Dopiero 66??
Minęły już prawie 
Trzy 
Lata. 
Trzy lata 
Minęły 
Już prawie 

Damn. 

Jednocześnie, gdybym tylko chciała, mogłabym skończyć tę serię w niecałe 2 miesiące. A potrzebowałam prawie 3 miesiące, żeby to napisać. Takie jest moje myślenie o matematyce.
Po użyciu kalkulatora to jednak lekko ponad miesiąc. 

Człowiek z ogromnym autorytetem, który sobie nagle pisze: "profesjonalizm, sralizm" i miałoby to sporo sensu.

Największy krab nauczania 
Jak ludzie nie rozumieją tego, o czym się uczą, a potem tego chcą uczyć innych. 

Jak uczę innych to zależy mi na tym, żeby przekazać jakąś wartość: żeby to było potrzebne, interesujące, rozjaśniło coś. I sobie też. Jak mam czas. Jak "uczę się dla siebie". Ale jak nie mam czasu, bo zbliża się egzamin, to przestaję uczyć się dla siebie?
Wyższa średnia ocen nie musi oznaczać większej wiedzy. Ale może.
Dla nauczycieli i rodziców może "żebyś miała lepsze oceny" kryje się ambicja po sięgnie po wiedzę, ciekawość świata (tego nigdy mi nie brakowało. I dzieciom ogólnie nie brakuje. Potem zaczyna się kombinowanie. Ściągi. Test to test, sprawdza tylko wybrane zagadnienia, nie jest odzwierciedleniem wiedzy na dany temat. Przedmioty w swoich celach mają za zadanie rozwijać kreatywne myślenie, umiejętności analizy itd., no i co? No i co się potem dzieje?

Edukacja to jest spory temat. Ogromny. Bardzo. Bardzo ważny. 
Nie tylko jak 
Ale także dlaczego 

Może już niedługo. A może nie. Zobaczymy 

Fajnie jest coś rozumieć

Post 65

I need habits to know that I'm progressing
And I need to take a break from them to get a sense of flexibility and freedom
February usually is the time when I reevaluate pretty much everything
WHAT THE HELL HAPPENED THAT I STARTED CRYING

They don't need It, I need it. 

Wrócę tu i będę wiedziała o co chodzi. 
Poezją to nie jest. 
Czy poezję trzeba rozumieć? 

wtorek, 4 czerwca 2024

Popłyniemy razem na wakacje? No proszę chodź zrobimy to

Post 65

Wyobraziłam sobie wewnętrzny śmieszkometr, taki trochę rodem z programów familijnych typu koło fortuny i 

I inne takie, nieistotne. 

Czy jest na sali ktoś, kto też zaczął pisać teksty właściwie jako dziecko i bawi go dosłownie WSZYSTKO co napisze, co nie jest kierowane do konkretnej osoby, tylko miało mieć jakąś wartość twórczą?

Gdyby jeszcze mnie to bawiło w sposób normalny to wtedy mogłabym zacząć pisać jakiś scenariusz normalny, że stand up, nie wiem, niestandardowo, ale jakoś, no nie wiem, normalnie. Nie wiem nawet co to znaczy, co to ma znaczyć, ale w sumie piękne to jest też trochę, bo jestem odklejona, ale szczęśliwa, odklejona i szczęśliwa, zadowolona, rozbawiona, tak teraz na przykład zaczęłam wymieniać sobie synonimy w różnych językach, a potem przestałam pisać na kilka sekund i popłynęłam, odpłynęłam i myślami już jestem w Zanzibarze, a jednak tekstem nadal tu 

środa, 27 marca 2024

Wszystko zależy od tego, ile wilków znacie w życiu

Post 64

Pisać, żeby pisać, pisać, żeby ćwiczyć, publikować czy nie publikować, oto jest - a właściwie są, pytania.
Użyłam złego znaku, myślnika nie łącznika, czy tam dywizu, nie wiem. Myśl zasadnicza - skoro prawidłowego znaku nie można łatwo znaleźć na klawiaturze, to po co się go wymaga zgodnie z uzusem??? Kto to wymyślił? Kto tak bardzo go skrzywdził??

Mój kolejny - tak samo zasadniczy problem, to to, że jak myślę o tym, co chciałabym pisać, to są we mnie dwa wilki. Wilk naukowy, który by szukał dowodów naukowych, analizował, no generalnie najbardziej skrupulatny i dokładny z wilków, jakie tylko znacie, zakładając, że nie znacie zbyt wielu wilków. Mój drugi wilk, a może i nawet wilczątko, to naprawdę BARDZO kreatywne wilczątko, to ten kuzyn, którego w rodzinie wszyscy chwalą, zdolny, utalentowany, trochę niezrozumiany, artysta, niebagatelny, charyzmatyczny, syn koleżanki Twojej starej, ale w odsłonie, jak już wspominałam, niezrozumiałej, wyprzedzającej swój czas, epokę. You get the vibe?
No właśnie to jest ten jego problem, że zupełnie nie wie, co chce przekazać, ale jak już zacznie mówić, to robi to całkiem z charyzmą. Charyzmatycznie nie wie dokąd zmierza. 

Ja przynajmniej wiem, że zmierzam do krainy Morfeusza. 

niedziela, 17 marca 2024

Czy Twoje powieki robią się ciężkie?

Post 63

Dzisiaj prosi się o post. Post o 1:41, żeby moim nocnym wynurzeniom stało się zadość. Regularność, ciężka praca, opracowanie sprawdzonego systemu? Po co to komu, skoro motywację do pisania można zebrać dzięki bezsenności. Bezsenności dzisiaj szczególnie ciężko zapracowane bowiem po przespaniu ledwo więcej niż 6 godzin, nadszedł czas na drzemki. D r z e m K I. Oto one: 
9:03-9:52 (49 minut)
9:55-11:25 (1 godz. 30 minut)
13:45-14:05 (20 minut)
15:54-16:37 (43 minuty)

Także tego... Umm, no chyba trochę rozumiem przyczyny. Niemniej jednak, warto zaznaczyć, że ostatnimi czasy mój sleep schedule jest regularniejszy niż kiedykolwiek. To znaczy może nie kiedykolwiek, ale od dłuższego czasu. 3x zajęcia na 8 to jednak jest coś.

Strategia very low mood -> czas na spanko to, no cóż, nie jest strategia pozbawiona wad.

W tym dniu rozpaczy i produktywnej zagłady znalazłam jednak czas między drzemkami, żeby przejść się po chleb na sąsiednie osiedle, a po ich definitywnie ostatniej serii nawet zebrałam się na siłownię. I kolejne zakupy.

Potrzeba produktywnego spędzania czasu jest okropna, zwłaszcza jak nawet odpalenie Netflixa wiąże się z zastanawianiem się, zvzy chciałabym ćwiczyć język, a może jednak angielski DLA RELAKSU?

Chciałabym w końcu napisać coś konkretnego. Czy jest to zadanie do realizacji o 2 w nocy?
No właśnie. Więc publikuję to. Dzięki temu naprawdę mi łatwiej zasnąć, spróbujcie sami! 

czwartek, 4 stycznia 2024

Bycie alternatywką udzieliło się też mnie

Post ?
Post numer znak zapytania to kolejny sposób na wyjście z mojej artystycznej klatki. 
Bo ile postów alternatywnych napiszę, zanim wrócę tutaj?
Zobaczymy. 

środa, 20 grudnia 2023

Kiedy przed zaśnięciem zaczynasz myśleć w 4 językach, przestajesz chcieć być poliglotą

Post 59

To bardzo ciekawe jak moja kreatywna energia nagle pojawia się w najmniej odpowiednich momentach, a już w szczególności jak mogłabym się po prostu porządnie wyspać.

Zacząć chodzić wcześniej spać. 
Dlaczego to tak bardzo niewykonalne? Czy spanie 4 godziny w nocy i 4 godziny w dzień to miut czy smród??? Teraz jak mogłabym zacząć pisać coś sensowniejszego, to oczywiście nagle zaczynam czuć się zmęczona i spanko wzywa, ale też w sumie zaczynam robić się głodna i kto wie, gdzie jeszcze ta noc nas zaprowadzi? Zapewne do kuchni, opcjonalnie kilka razy do łazienki i w sumie zastanawiam się po co ja w ogóle publikuję coś takiego, ale może na tym polega wolność artystyczna.

sobota, 25 listopada 2023

Nie wiem widzowie, ale może moja autokorekta wie

Post 58

Analysis paralysis, the paradox of choice etc
Is this a bad place?

Czy w świecie, w którym poddanoby analizie (tak, te dwa słowa podpowiedziała mi autokorekta, nie o tym teraz). Czy w świecie, w którym nie jest możliwe podjęcie etycznych wyborów warto się starać o dziecko (okej, I'm not even kidding, te 4 wyrazy też podpowiedziała mi klawiatura i w sumie nie wiem, czy ona przypadkiem nie ma lepszych rozkmin filozoficznych ode mnie).

Podsumowując, czy jedyną wartością jakiekolwiek wyboru jest to, że jest podjęty w zgodzie ze sobą? Co to w ogóle znaczy? Co jak się tego wyboru nie ma? Czy można nie mieć żadnego wyboru czy tylko nie dostrzegać opcji? Czy można skomentować sytuację, w której ktoś się zachował w określony sposób, bo uznał, że nie ma żadnego wyboru, jednocześnie nie zachowując się jak buc? 

wtorek, 7 listopada 2023

Post od radości życia

Post 57

To będzie post listopadowy - post zwieńczający listopadowe udręki.

Jaki jest to post? Post od radości życia.

Już w tym momencie mam ochotę się tłumaczyć i przepraszać różne grupy społeczne, ale to mój post, moje zasady, byłyby to też moje pieniędze z reklam i profity z atencji czytelników, ale żeby mieć profity z czytelników, najpierw trzeba mieć czytelników. 

Niemniej jednak, ja jestem swoją bardzo wierną fanką, a zarazem też Polką, więc postaram się uczynić listopadowy post patriotycznym - a mianowicie uhonorować listopadowy post największą objętością - bo co jak co, ale narzekać to Polacy potrafią przednio.

Swoją drogą, ciekawe jest to, że ludzie potrafią robić sobie zawody w cierpieniu. Że ktoś opowie o swoim cierpieniu, a na to ktoś inny, że pfff... to uważasz za cierpienie? Ja to sam plotłem koronę cierniową Jezusowi, a jak już ją uplotłem to ją założyłem jeszcze przed nim i ogólnie całą drogę krzyżową też przeszedłem, ale nikt o tym nie wie, ponieważ chciałem cierpieć w samotności. Że przepraszam jeszcze raz, co Ci się tam przydarzyło?

Pierwszy raz zapisałam się do lekarza w momencie, kiedy poczułam pierwsze oznaki choroby a nie w chwili, kiedy ewidentnie już jest źle - uważam to za sukces.

Ogólnie to jest dzisiaj czyste niebo, a jak wiadomo oprócz błękitnego nieba nic mi więcej w życiu nie potrzeba, chociaż teraz bardziej przydałoby mi się niebolące gardło. 

Pain is inevitable but suffering is optional - nie wiem, pisząc ten post przypomniało mi się to zdanie i stwierdziłam, że je zapiszę. Może wypadałoby je skomentować, ale od kiedy ja się kieruję tym co wypada?

Sposób narracji to też bardzo ciekawy zabieg - typowy błąd na polskim, czyli utożsamianie narratora z autorem, bo niby nie można i wiadomo, że nie można, ale jednak się to robi. Okej, może trochę inaczej jak coś jest autobiografią. Ten wątek jest jeszcze żywy, ale nie chcę mi się go bardziej opisywać.

W sumie to już nic nie chcę mi się opisywać - no i właśnie to jest zwieńczenie listopada. Że w sumie to nic mi się nie chcę.
I rozczarowanie przychodzi z tego, że ja chciałabym, żeby mi się chciało. I w sumie to też nieprawda, że nic mi się nie chcę, bo jednak jakieś rzeczy mi się chcę. I nie będę wchodzić w tematykę żadnych zaburzeń, bo to tego nie mam kompetencji, ale do narzekania kompetencji nabrałam już sporo. 

Listopad to też chyba miesiąc kulminacji tego, że ja nie wiem i frustruje mnie to, że nie wiem, ale w tej rzeczywistości się nie dowiem, bo jakby miało być inaczej, to inaczej Pan Bóg ten świat by stworzył (ale się religijne zrobiło, gdybym to np nagrywała na dużym kanale na YouTube to w sekcji komentarzy już by wrzało zapewne).

I nie wiem, listopad to dla mnie trochę taki śmietnik roku, ale nie taka pora porządków jak wiosną, że wszystko budzi się do życia i sobie po prostu decydujesz, co Ci w życiu służy, a co nie i wyrzucasz do kosza (recyklingu) [wyobraziłam sobie teraz recykling relacji - nie wiem jak można opisać recykling relacji, ale odniesienie tego konceptu nie tylko do rzeczy materialnych to super doświadczenie, trust me]. Tylko to taki stan zawieszenia - że gdyby ten miesiąc był czynnością, to byłby właśnie segregowaniem rzeczy i zastanawianiem się - będę jeszcze w tym chodzić czy nie???
Że niby już koniec roku, nie założyłam tego, ale może w sumie jeszcze nie pomyślałam o innym zastosowaniu i tak naprawdę to mi się przyda, a może będzie leżało na dnie szafy i w sumie tylko zajmowało przestrzeń niepotrzebnie - gdyby to zgrabnie napisać to mogłaby być świetna metafora przekonań, doświadczeń i myśli, serio, zaufajcie mi, blogerką jestem, ale tak jak mówiłam, trochę mi się nie chcę.

Kusi też napisać coś o śmireci i o tym, że wszyscy umrzemy i w sumie współczuję wszystkim, którzy umarli w listopadzie. To znaczy nie wszyscy mają takie podejście jak ja i dla innych moim listopadem może być kwiecień no i spoko, ale i tak współczuję. 

Współczuję też wszystkim tym, którzy dobrnęli do tego momentu. 

Chociaż chciałabym widzieć ludzi czytających to po mojej śmierci. 
Ludzie zawsze mieli to do siebie, że orientowali się, że coś mieli, dopiero w momencie kiedy to a) zostało zagrożone B) już utracone (nie poprawiam tego B na małą literę nawet, zostawmy to jako element stylistyczny), no albo c) potrafią doceniać to co mają, a nie to co te niewdzięczne bachory / młodzież / ludzie po 30.

Co mi daje pisanie tutaj i niekończenie wątków?

It's not me to nie jest część kultury - to mi podpowiedziała autokorekta.

Chyba ogólnie chciałabym mieć taki poziom akceptacji w życiu. Chociaż nie wiem czy bym chciała i dlatego jej nie mam, I guess. 

W listopadzie najbardziej kwestionuję chęć przetrwania tego gatunku - no bo niby można, ale po co?

Są różne rodzaje "nie wiem", ale listopad to nie jest takie "nie wiem, nie myślałam o tym", listopad to jest takie "nie wiem, nothing seems right". 
I prawdopodobnie za dużo próbuję zracjonalizować i szukam sensu w bezsensie i w sumie nawet nie wiem, czego szukam, ale wiem, że szukam pracy (autokorekta zawsze podpowiada najrealniejsze rozwiązania).

Mam nadzieję, że to już jest najdłuższy post j jak napiszę kiedyś dłuższy to trudno, ale naprawdę się starałam, myślę, że widać. Doprawdy. 

niedziela, 5 listopada 2023

Niezbadane są wyroki sroki

Post 56

Trochę bez sensu, że nie da się zgłosić nieprzygotowania do życia. Że tak meldujesz kurcze, sorki (literówki i autokorekta są fascynujące - napisałam na początku sroki i chciałam to zignorować, ale potem zobaczyłam to połączenie "kurcze, sroki" i w sumie biorąc pod uwagę fakt, że ptaki właśnie mają najwięcej z dinozaurów to może to jakaś poszlaka?) - w każdym razie - kurcze, sroki, bogowie, energia kosmosu, w cokolwiek ktokolwiek sobie wierzy by mogła podpisać takie usprawiedliwienie. Albo chociaż podpisać to zwolnienie z 5 ostatnich godzin życia
"Proszę o zwolnienie człowieka xy z przeżywania 5 ostatnich godzin życia w dniu z
Z poważaniem, 
Mama/ sroka / energia kosmosu"

Nie wiem, niby takie łatwe, a nikt tego nie wymyślił, bez sensu. 

Kusi napisać o tym książkę. Może kiedyś sobie tu wrócę i pomyślę Wicia Ty to miałaś nasrane w głowie (to by było przekreślone gdybym pisała w jakimś sensownym edytorze tekstu albo chciało mi się edytować to później) - nie, Wicia Ty to zawsze byłaś taka kreatywna, świetny pomysł, z tego to by była książka 10/10

Ogólnie nie wiem co robicie jak tylko myślicie - to znaczy wiem, że myślicie, ale o czym wtedy myślicie i nie wiem, skończy się już Wam podsumowanie najżałośniejszych historii z przeciągu (x'D albowiem wiatr zawiał i wtem się pojawiły, a potem zniknęły, w proch się obróciły) ostatnich 20 lat, top 150 potencjalnych scenariuszy z Waszym crushem w roli głównej oraz zakwestionowanie sensu istnienia, cierpienia, ogólnie tego wszystkiego, całego tego pierdolnika - no i wtedy w końcu co myślicie sobie?

Bo ja np. wymyślam sobie alternatywne wrzechświaty i zasady, jakimi mogłyby się rządzić i myślę sobie, zajebisty pomysł na książkę, a potem oczywiście nie zaczynam pisać tej książki i potem sobie myślę, kurcze, to też fajny pomysł na grę i potem i tak nic z tym nie robię, no i tak w końcu pisze sobie o tym na blogu, który nazywa się B U L D O G E R no i tyle, kochani, no i misja skończona. 

Może przyszła ja coś z tym zrobi.
A może i nie. 
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia, w każdym wszechświecie 

wtorek, 5 września 2023

Czy warto w życiu być Chidim?

Post 55

Overthinking vs underthinking 
"Am I overthinking it or maybe they are underthinking it???" 

Paraliż analityczny to naprawdę ładna nazwa, podoba mi się. 
Jak na prawdziwą Panią researcher przystało, wpisałam sobie w Google "overthinking", żeby upewnić się co do definicji tego słowa. Zgodnie z informacjami, które znalazłam na portalu DENTONET ASYSTA (nieironicznie, artykuł jest na stronie, która brzmi jak portal dla dentystów xxD), overthinking to dokładnie to, co myślałam.

To na tyle, możemy się rozejść.