wtorek, 4 czerwca 2024

Popłyniemy razem na wakacje? No proszę chodź zrobimy to

Post 65

Wyobraziłam sobie wewnętrzny śmieszkometr, taki trochę rodem z programów familijnych typu koło fortuny i 

I inne takie, nieistotne. 

Czy jest na sali ktoś, kto też zaczął pisać teksty właściwie jako dziecko i bawi go dosłownie WSZYSTKO co napisze, co nie jest kierowane do konkretnej osoby, tylko miało mieć jakąś wartość twórczą?

Gdyby jeszcze mnie to bawiło w sposób normalny to wtedy mogłabym zacząć pisać jakiś scenariusz normalny, że stand up, nie wiem, niestandardowo, ale jakoś, no nie wiem, normalnie. Nie wiem nawet co to znaczy, co to ma znaczyć, ale w sumie piękne to jest też trochę, bo jestem odklejona, ale szczęśliwa, odklejona i szczęśliwa, zadowolona, rozbawiona, tak teraz na przykład zaczęłam wymieniać sobie synonimy w różnych językach, a potem przestałam pisać na kilka sekund i popłynęłam, odpłynęłam i myślami już jestem w Zanzibarze, a jednak tekstem nadal tu 

środa, 27 marca 2024

Wszystko zależy od tego, ile wilków znacie w życiu

Post 64

Pisać, żeby pisać, pisać, żeby ćwiczyć, publikować czy nie publikować, oto jest - a właściwie są, pytania.
Użyłam złego znaku, myślnika nie łącznika, czy tam dywizu, nie wiem. Myśl zasadnicza - skoro prawidłowego znaku nie można łatwo znaleźć na klawiaturze, to po co się go wymaga zgodnie z uzusem??? Kto to wymyślił? Kto tak bardzo go skrzywdził??

Mój kolejny - tak samo zasadniczy problem, to to, że jak myślę o tym, co chciałabym pisać, to są we mnie dwa wilki. Wilk naukowy, który by szukał dowodów naukowych, analizował, no generalnie najbardziej skrupulatny i dokładny z wilków, jakie tylko znacie, zakładając, że nie znacie zbyt wielu wilków. Mój drugi wilk, a może i nawet wilczątko, to naprawdę BARDZO kreatywne wilczątko, to ten kuzyn, którego w rodzinie wszyscy chwalą, zdolny, utalentowany, trochę niezrozumiany, artysta, niebagatelny, charyzmatyczny, syn koleżanki Twojej starej, ale w odsłonie, jak już wspominałam, niezrozumiałej, wyprzedzającej swój czas, epokę. You get the vibe?
No właśnie to jest ten jego problem, że zupełnie nie wie, co chce przekazać, ale jak już zacznie mówić, to robi to całkiem z charyzmą. Charyzmatycznie nie wie dokąd zmierza. 

Ja przynajmniej wiem, że zmierzam do krainy Morfeusza. 

niedziela, 17 marca 2024

Czy Twoje powieki robią się ciężkie?

Post 63

Dzisiaj prosi się o post. Post o 1:41, żeby moim nocnym wynurzeniom stało się zadość. Regularność, ciężka praca, opracowanie sprawdzonego systemu? Po co to komu, skoro motywację do pisania można zebrać dzięki bezsenności. Bezsenności dzisiaj szczególnie ciężko zapracowane bowiem po przespaniu ledwo więcej niż 6 godzin, nadszedł czas na drzemki. D r z e m K I. Oto one: 
9:03-9:52 (49 minut)
9:55-11:25 (1 godz. 30 minut)
13:45-14:05 (20 minut)
15:54-16:37 (43 minuty)

Także tego... Umm, no chyba trochę rozumiem przyczyny. Niemniej jednak, warto zaznaczyć, że ostatnimi czasy mój sleep schedule jest regularniejszy niż kiedykolwiek. To znaczy może nie kiedykolwiek, ale od dłuższego czasu. 3x zajęcia na 8 to jednak jest coś.

Strategia very low mood -> czas na spanko to, no cóż, nie jest strategia pozbawiona wad.

W tym dniu rozpaczy i produktywnej zagłady znalazłam jednak czas między drzemkami, żeby przejść się po chleb na sąsiednie osiedle, a po ich definitywnie ostatniej serii nawet zebrałam się na siłownię. I kolejne zakupy.

Potrzeba produktywnego spędzania czasu jest okropna, zwłaszcza jak nawet odpalenie Netflixa wiąże się z zastanawianiem się, zvzy chciałabym ćwiczyć język, a może jednak angielski DLA RELAKSU?

Chciałabym w końcu napisać coś konkretnego. Czy jest to zadanie do realizacji o 2 w nocy?
No właśnie. Więc publikuję to. Dzięki temu naprawdę mi łatwiej zasnąć, spróbujcie sami! 

czwartek, 4 stycznia 2024

Bycie alternatywką udzieliło się też mnie

Post ?
Post numer znak zapytania to kolejny sposób na wyjście z mojej artystycznej klatki. 
Bo ile postów alternatywnych napiszę, zanim wrócę tutaj?
Zobaczymy. 

środa, 20 grudnia 2023

Kiedy przed zaśnięciem zaczynasz myśleć w 4 językach, przestajesz chcieć być poliglotą

Post 59

To bardzo ciekawe jak moja kreatywna energia nagle pojawia się w najmniej odpowiednich momentach, a już w szczególności jak mogłabym się po prostu porządnie wyspać.

Zacząć chodzić wcześniej spać. 
Dlaczego to tak bardzo niewykonalne? Czy spanie 4 godziny w nocy i 4 godziny w dzień to miut czy smród??? Teraz jak mogłabym zacząć pisać coś sensowniejszego, to oczywiście nagle zaczynam czuć się zmęczona i spanko wzywa, ale też w sumie zaczynam robić się głodna i kto wie, gdzie jeszcze ta noc nas zaprowadzi? Zapewne do kuchni, opcjonalnie kilka razy do łazienki i w sumie zastanawiam się po co ja w ogóle publikuję coś takiego, ale może na tym polega wolność artystyczna.

sobota, 25 listopada 2023

Nie wiem widzowie, ale może moja autokorekta wie

Post 58

Analysis paralysis, the paradox of choice etc
Is this a bad place?

Czy w świecie, w którym poddanoby analizie (tak, te dwa słowa podpowiedziała mi autokorekta, nie o tym teraz). Czy w świecie, w którym nie jest możliwe podjęcie etycznych wyborów warto się starać o dziecko (okej, I'm not even kidding, te 4 wyrazy też podpowiedziała mi klawiatura i w sumie nie wiem, czy ona przypadkiem nie ma lepszych rozkmin filozoficznych ode mnie).

Podsumowując, czy jedyną wartością jakiekolwiek wyboru jest to, że jest podjęty w zgodzie ze sobą? Co to w ogóle znaczy? Co jak się tego wyboru nie ma? Czy można nie mieć żadnego wyboru czy tylko nie dostrzegać opcji? Czy można skomentować sytuację, w której ktoś się zachował w określony sposób, bo uznał, że nie ma żadnego wyboru, jednocześnie nie zachowując się jak buc? 

wtorek, 7 listopada 2023

Post od radości życia

Post 57

To będzie post listopadowy - post zwieńczający listopadowe udręki.

Jaki jest to post? Post od radości życia.

Już w tym momencie mam ochotę się tłumaczyć i przepraszać różne grupy społeczne, ale to mój post, moje zasady, byłyby to też moje pieniędze z reklam i profity z atencji czytelników, ale żeby mieć profity z czytelników, najpierw trzeba mieć czytelników. 

Niemniej jednak, ja jestem swoją bardzo wierną fanką, a zarazem też Polką, więc postaram się uczynić listopadowy post patriotycznym - a mianowicie uhonorować listopadowy post największą objętością - bo co jak co, ale narzekać to Polacy potrafią przednio.

Swoją drogą, ciekawe jest to, że ludzie potrafią robić sobie zawody w cierpieniu. Że ktoś opowie o swoim cierpieniu, a na to ktoś inny, że pfff... to uważasz za cierpienie? Ja to sam plotłem koronę cierniową Jezusowi, a jak już ją uplotłem to ją założyłem jeszcze przed nim i ogólnie całą drogę krzyżową też przeszedłem, ale nikt o tym nie wie, ponieważ chciałem cierpieć w samotności. Że przepraszam jeszcze raz, co Ci się tam przydarzyło?

Pierwszy raz zapisałam się do lekarza w momencie, kiedy poczułam pierwsze oznaki choroby a nie w chwili, kiedy ewidentnie już jest źle - uważam to za sukces.

Ogólnie to jest dzisiaj czyste niebo, a jak wiadomo oprócz błękitnego nieba nic mi więcej w życiu nie potrzeba, chociaż teraz bardziej przydałoby mi się niebolące gardło. 

Pain is inevitable but suffering is optional - nie wiem, pisząc ten post przypomniało mi się to zdanie i stwierdziłam, że je zapiszę. Może wypadałoby je skomentować, ale od kiedy ja się kieruję tym co wypada?

Sposób narracji to też bardzo ciekawy zabieg - typowy błąd na polskim, czyli utożsamianie narratora z autorem, bo niby nie można i wiadomo, że nie można, ale jednak się to robi. Okej, może trochę inaczej jak coś jest autobiografią. Ten wątek jest jeszcze żywy, ale nie chcę mi się go bardziej opisywać.

W sumie to już nic nie chcę mi się opisywać - no i właśnie to jest zwieńczenie listopada. Że w sumie to nic mi się nie chcę.
I rozczarowanie przychodzi z tego, że ja chciałabym, żeby mi się chciało. I w sumie to też nieprawda, że nic mi się nie chcę, bo jednak jakieś rzeczy mi się chcę. I nie będę wchodzić w tematykę żadnych zaburzeń, bo to tego nie mam kompetencji, ale do narzekania kompetencji nabrałam już sporo. 

Listopad to też chyba miesiąc kulminacji tego, że ja nie wiem i frustruje mnie to, że nie wiem, ale w tej rzeczywistości się nie dowiem, bo jakby miało być inaczej, to inaczej Pan Bóg ten świat by stworzył (ale się religijne zrobiło, gdybym to np nagrywała na dużym kanale na YouTube to w sekcji komentarzy już by wrzało zapewne).

I nie wiem, listopad to dla mnie trochę taki śmietnik roku, ale nie taka pora porządków jak wiosną, że wszystko budzi się do życia i sobie po prostu decydujesz, co Ci w życiu służy, a co nie i wyrzucasz do kosza (recyklingu) [wyobraziłam sobie teraz recykling relacji - nie wiem jak można opisać recykling relacji, ale odniesienie tego konceptu nie tylko do rzeczy materialnych to super doświadczenie, trust me]. Tylko to taki stan zawieszenia - że gdyby ten miesiąc był czynnością, to byłby właśnie segregowaniem rzeczy i zastanawianiem się - będę jeszcze w tym chodzić czy nie???
Że niby już koniec roku, nie założyłam tego, ale może w sumie jeszcze nie pomyślałam o innym zastosowaniu i tak naprawdę to mi się przyda, a może będzie leżało na dnie szafy i w sumie tylko zajmowało przestrzeń niepotrzebnie - gdyby to zgrabnie napisać to mogłaby być świetna metafora przekonań, doświadczeń i myśli, serio, zaufajcie mi, blogerką jestem, ale tak jak mówiłam, trochę mi się nie chcę.

Kusi też napisać coś o śmireci i o tym, że wszyscy umrzemy i w sumie współczuję wszystkim, którzy umarli w listopadzie. To znaczy nie wszyscy mają takie podejście jak ja i dla innych moim listopadem może być kwiecień no i spoko, ale i tak współczuję. 

Współczuję też wszystkim tym, którzy dobrnęli do tego momentu. 

Chociaż chciałabym widzieć ludzi czytających to po mojej śmierci. 
Ludzie zawsze mieli to do siebie, że orientowali się, że coś mieli, dopiero w momencie kiedy to a) zostało zagrożone B) już utracone (nie poprawiam tego B na małą literę nawet, zostawmy to jako element stylistyczny), no albo c) potrafią doceniać to co mają, a nie to co te niewdzięczne bachory / młodzież / ludzie po 30.

Co mi daje pisanie tutaj i niekończenie wątków?

It's not me to nie jest część kultury - to mi podpowiedziała autokorekta.

Chyba ogólnie chciałabym mieć taki poziom akceptacji w życiu. Chociaż nie wiem czy bym chciała i dlatego jej nie mam, I guess. 

W listopadzie najbardziej kwestionuję chęć przetrwania tego gatunku - no bo niby można, ale po co?

Są różne rodzaje "nie wiem", ale listopad to nie jest takie "nie wiem, nie myślałam o tym", listopad to jest takie "nie wiem, nothing seems right". 
I prawdopodobnie za dużo próbuję zracjonalizować i szukam sensu w bezsensie i w sumie nawet nie wiem, czego szukam, ale wiem, że szukam pracy (autokorekta zawsze podpowiada najrealniejsze rozwiązania).

Mam nadzieję, że to już jest najdłuższy post j jak napiszę kiedyś dłuższy to trudno, ale naprawdę się starałam, myślę, że widać. Doprawdy. 

niedziela, 5 listopada 2023

Niezbadane są wyroki sroki

Post 56

Trochę bez sensu, że nie da się zgłosić nieprzygotowania do życia. Że tak meldujesz kurcze, sorki (literówki i autokorekta są fascynujące - napisałam na początku sroki i chciałam to zignorować, ale potem zobaczyłam to połączenie "kurcze, sroki" i w sumie biorąc pod uwagę fakt, że ptaki właśnie mają najwięcej z dinozaurów to może to jakaś poszlaka?) - w każdym razie - kurcze, sroki, bogowie, energia kosmosu, w cokolwiek ktokolwiek sobie wierzy by mogła podpisać takie usprawiedliwienie. Albo chociaż podpisać to zwolnienie z 5 ostatnich godzin życia
"Proszę o zwolnienie człowieka xy z przeżywania 5 ostatnich godzin życia w dniu z
Z poważaniem, 
Mama/ sroka / energia kosmosu"

Nie wiem, niby takie łatwe, a nikt tego nie wymyślił, bez sensu. 

Kusi napisać o tym książkę. Może kiedyś sobie tu wrócę i pomyślę Wicia Ty to miałaś nasrane w głowie (to by było przekreślone gdybym pisała w jakimś sensownym edytorze tekstu albo chciało mi się edytować to później) - nie, Wicia Ty to zawsze byłaś taka kreatywna, świetny pomysł, z tego to by była książka 10/10

Ogólnie nie wiem co robicie jak tylko myślicie - to znaczy wiem, że myślicie, ale o czym wtedy myślicie i nie wiem, skończy się już Wam podsumowanie najżałośniejszych historii z przeciągu (x'D albowiem wiatr zawiał i wtem się pojawiły, a potem zniknęły, w proch się obróciły) ostatnich 20 lat, top 150 potencjalnych scenariuszy z Waszym crushem w roli głównej oraz zakwestionowanie sensu istnienia, cierpienia, ogólnie tego wszystkiego, całego tego pierdolnika - no i wtedy w końcu co myślicie sobie?

Bo ja np. wymyślam sobie alternatywne wrzechświaty i zasady, jakimi mogłyby się rządzić i myślę sobie, zajebisty pomysł na książkę, a potem oczywiście nie zaczynam pisać tej książki i potem sobie myślę, kurcze, to też fajny pomysł na grę i potem i tak nic z tym nie robię, no i tak w końcu pisze sobie o tym na blogu, który nazywa się B U L D O G E R no i tyle, kochani, no i misja skończona. 

Może przyszła ja coś z tym zrobi.
A może i nie. 
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia, w każdym wszechświecie 

wtorek, 5 września 2023

Czy warto w życiu być Chidim?

Post 55

Overthinking vs underthinking 
"Am I overthinking it or maybe they are underthinking it???" 

Paraliż analityczny to naprawdę ładna nazwa, podoba mi się. 
Jak na prawdziwą Panią researcher przystało, wpisałam sobie w Google "overthinking", żeby upewnić się co do definicji tego słowa. Zgodnie z informacjami, które znalazłam na portalu DENTONET ASYSTA (nieironicznie, artykuł jest na stronie, która brzmi jak portal dla dentystów xxD), overthinking to dokładnie to, co myślałam.

To na tyle, możemy się rozejść. 

niedziela, 20 sierpnia 2023

Czasem też chcę swój mózg

Post 54

"Chcę twój mózg czasem 
CZASEM
Bo tak 24/7 to bym się przebodźcowała myśleniem" 
(zawsze lubiłam jak rozdziały książek zaczynały się od cytatów. Tylko halo, skoro to cytaty dosłowne, to dlaczego nie podają strony z bezpośredniego źródła??? Może wreszcie by się skończyło uznawanie wszystkiego jako cytat Paulo Coelho i przypisywanie Einsteinowi cytatów, których nigdy nie wypowiedział? I okej, nie obchodzi mnie, że nie można namierzyć wszystkich źródeł, niech ktoś to zrobi źle, a potem ktoś inny to poprawi, ALE POTEM STUDENCI BĘDĄ MIELI ŁATWIEJSZE ŻYCIE. Czy to nie jest działanie dla dobra ogółu, poprawy stanu Świata, przywrócenia dziecięcych uśmiechów?) 

Wnioski. Wiem, jakie są moje wnioski, przecież musiałam mieć je z tyłu głowy przez cały czas. Niemniej jednak, zapisanie tego jako ostatniego podrozdziału wydaje się wyzwaniem. Jest wyzwaniem.

Proces pisania jest dziwny. Przychodzi Ci do głowy kilka alternatywnych wyrażeń i żadne z nich nie wydaje się odpowiednie. Albo warte wspomnienia. 

Mój licencjat to jedno wielkie (KŁAMSTWO XDD - dziękuję, jesteś wspaniała autosugestio, służysz mi wiernie). Mój licencjat to jedno wielkie WARTO ZAUWAŻYĆ, ŻE, bo o wszystkim przecież warto wspomnieć, słaba umiejętność prioretetyzacji informacji to mój atrybut. Słaba umiejętność to też umiejętność, prawda? Chociaż tak naprawdę to nie, tu i tak bym polemizowała. No bo kiedy umiejętność prioretetyzacji jest optymalna? Kiedy sobie żyjesz zgodnie ze swoimi wartościami? Ale te wartości się wykluczają, to znaczy nie, że wykluczają całkowicie, ale stoją w jakiejś opozycji, no i co wtedy? Czy w korpo środowisku zrealizowanie zadania bez żadnych poślizgów to dobra umiejętność prioretetyzacji czy WYPADKOWA JAKIEGOŚ TYSIĄCA SKŁADOWYCH, O KTÓRYCH W OGÓLE SIĘ NIE MYŚLI albo i się myśli, ale to w sumie i tak niczego nie wnosi?

W ogóle ile mieliście lat, kiedy ogarnęliście, że cechy charakteru to tylko określenie swojego stosunku do pewnych zachowań, a nie podsumowanie konkretnych faktów???

Bo ja sobie to uświadamiam na głębszym poziomie do teraz.

Tak samo jak widziałam reels, na którym dziewczyna opowiadała o tym, jak ogarnęła, że ludzie nie pytają Cię o to, jaka jest Twoja ulubiona piosenka, żeby wiedzieć jaka jest Twoja piosenka, ale chcą mniej więcej poznać Twój gust muzyczny albo po prostu znaleźć starter do konwersacji. I nie oczekują, że to faktycznie będzie Twoja ulubiona piosenka. W sensie no też, nobody gives a fuck, chyba że to akurat jedna z ich ulubionych piosenek albo wywołuje w nich inną reakcję emocjonalną 

/Chciałam do tego postu coś dopisać, ale tak po prostu opublikuje to sobie po jakimś tygodniu 

czwartek, 10 sierpnia 2023

To nie jest szybka jazda

Post 53

Doszłam do momentu, w którym podczas spaceru moje myśli są ciekawsze niż muzyka albo podcast. I nie, to nie jest stan wyciszenia i jedności z naturą. To jest stan mózgu typu JAZDA. W najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. 

I nie jestem w stanie tu tego wszystkiego tutaj uchwycić. Dlaczego? Po pierwsze, bo potrafię SIĘ CENZUROWAĆ JAK CHOLERA. I nie przekleństwa mam tylko na myśli. (na myśli w myśli) (jeny, to przypomina zabawę językową z dzieciństwa, że jak zaczniesz sobie czytać szybko "myśli w mysli" to wyjdzie "myśliwy", sentymenty)
Po drugie, opisywanie myśli, które się miało to już nie są te same myśli i ten sam flow. 

No i co? No i jak szłam, czekałam na jedzenie z mikrofali i jadłam obiad, to miałam przewspaniałe pomysły i część pamiętam, część nie, ale CHYBA NA TYM POLEGA ROLA SIEWCY POMYSŁÓW (klawiatura podpowiedziała mi, że NA TYM POLEGA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, nie powiem, że trudno się nie zgodzić.)
I teraz na przykład mam w głowie pomysł na uzupełnienie tego, ale już nie mam takiego flow i muszę myśleć, żeby pisać i tym samym PRZESZUKIWAĆ TEN LEKSYKON MENTALNY, no i jak piszę to jednak też zwracam uwagę na to, co piszę i czy to poprawnie i muszę czekać zanim w ogóle te literki się pojawią na ekranie, bo okej, niby szybko piszę, ale to nie jest wystarczająco szybko. 
To nie jest szybka jazda. 

wtorek, 8 sierpnia 2023

Kids in America and me hungry in bed

Post 52

What to do when you know that the system you live in is totally fucked up?

Yeah, not gonna reply to this thread. I'm hungry and I don't wanna use microwave at 2 AM so what I'm gonna do? (whatcha gonna do, whatcha gonna do When Sheriff John Brown come for you?) 

I'm gonna write a post on Buldoger. :)

Okay, now I tried to put together a more literary sentence, but you know, WITH A SOUL and welp, failed spectacularly. 

All those years of education come to waste, the lid of the trash is opening, showing there a void, emptyness that... (Idk honestly how to finish that sentence but 

Here we go - embracing impostor syndrome!!!! 

Yaaay kids, you know that feeling when you know that you started to get better at something but still are so aware of how much you still don't know 
And you achieve some goals and at the same time you are so insecure and scared of making a mistake - because you should know that??? I mean like the meme with a brain:
Everyone is allowed to make mistakes. 
Except for me. 
Except for me. :) 

Yeah, this quickly changed into mental exercise "I won't double check myself". "No, I know I forgot the word that would PERFECTLY fit the context yet still not gonna check the dictionary. Nope."

Honey from the future just know how proud I am. For cringing so hard. Like you will be that I did that. (wtf, I suppose I opened some contradictory dimensions and it did THAT [I swear, if I'll be able to recall what I meant, it's gonna be a wonderful moment. [[ugh, should I have used the conditional? Are we in the temporary or future? I mean I'm literary lost]]]

It's funny because I was yesterday years old when I had a dream where I was dreaming that I woke up and then I literally have woken up
KIDS THAT'S WHY IT'S IMPORTANT TO LEARN GRAMMAR